Pomiń ten link jeśli nie chcesz trafić na czarną listę!
  • Slider 6
  • Slider 9
  • Slider 10
  • Slider 11
Dwumiesięcznik dla młodych ciałem i duchem

Lux in tenebris lucet

Marcin Kula   

rm-068-lux-in-tenebris-lucet.jpg
rm-068-lux-in-tenebris-lucet.jpg

Zapewne nie ma na świecie osoby, która nie znałaby tych fascynujących słów św. Jana rozpoczynających Ewangelię. Jednak równocześnie, prawdopodobnie każdy z nas rozumie je trochę inaczej. Co bowiem kryje się pod pojęciem "światłości, która w ciemności świeci"?

Jedni utożsamiają ją z odwiecznym Słowem-Synem Bożym, dla innych to symbol miłości Bożej do nas lub nowego życia, które ludzie otrzymali poprzez przyjście na świat Jezusa. Żadna z tych interpretacji nie jest błędna, lecz na pewno nie wyjaśnia w pełni doniosłego przesłania tych słów.

Spróbujmy więc spojrzeć na nie z nieco innej perspektywy, poprzez pryzmat życia codziennego. W trudnych chwilach, kiedy "twoje ciało jest w ciemności", gdzie odnajdujesz światłość - pocieszenie i nadzieję? Człowiek wierzący odpowiada: odnajduję ją w łasce Bożej, którą wyprosić można tylko w modlitwie. A jedną z najbardziej skutecznych form modlitwy jest modlitwa różańcowa.

Jej efekty są nieraz spektakularne, a światłość przyjmuje wtedy formę Gwiazdy Betlejemskiej, która całemu światu ogłosiła narodziny Zbawiciela. Przykładem tak widocznej obecności Boga w świecie może być wymodlone zwycięstwo pod Lepanto (1571) albo Cud Słońca z Fatimy (1917). Jednak o tych wydarzeniach mówimy często, podczas gdy Bóg na nasze błagania zazwyczaj odpowiada w mniej imponujący sposób. Wówczas światłość świeci równie mocno, lecz dostrzeżenie jej jest trudniejsze. Tak też było w dzień Pięćdziesiątnicy, kiedy na ukrywających się Apostołów zstąpił Duch Święty pod postacią ognistych języków. I mimo iż postronni nie mogli zobaczyć tego znaku łaski, to widzieli jego następstwa - żywą wiarę i prawdziwą odwagę uczniów Jezusa, które "wszystkie narody pod słońcem" przybliżyły do poznania istoty światłości. Podobne sytuacje dostrzegamy także współcześnie, czego ilustracją niech będzie dla nas życie bł. Karola I Habsburga.

Proroctwo

Karol przyszedł na świat 17 sierpnia 1887 r. tak skromnie, jak to tylko było możliwe w przypadku arcyksięcia z rodu Habsburgów. W owym czasie ród ten od ponad 600 lat decydował o dziejach Europy, chlubnie strzegąc wiary katolickiej (wszak tryumfator spod Lepanto, Juan de Austria, był synem Karola V Habsburga).

Jednak pod koniec XIX w. małemu Karolowi nikt nie przepowiadał wielkiej sławy. Urodzony w zamku Persenbeug, malowniczo położonym w dolinie Dunaju, nie miał perspektyw na objęcie tronu rodzinnych Austro-Węgier. Dorastał z dala od wielkiej polityki. Jego rodzice nie stanowili zgodnego małżeństwa, lecz szczerze kochali syna, dając mu od siebie to, co najlepsze. O jego wychowanie religijne szczególnie troszczyła się matka, wspomagana przez wychowawców. Niezwykły los, jaki miał stać się jego udziałem, jako pierwsza przewidziała w 1895 r. mistyczka - Maria Vincentia. Proroczo stwierdziła, że czeka go dużo cierpienia i stanie się szczególnym celem ataków szatana.

Nagroda od Boga

Póki co wiódł on spokojne życie, pełne bojaźni Bożej. Po ukończeniu edukacji zawarł niezwykle szczęśliwy związek małżeński z księżniczką parmeńską Zytą (obecnie służebnicą Bożą Kościoła katolickiego). Na krótko przed ślubem audiencji udzielił jej papież Pius X, który o jej narzeczonym powiedział: "Karol jest nagrodą od Boga dla Austrii za to, co zrobiła ona dla Kościoła". W 1912 r. małżonkowie doczekali się pierworodnego syna Ottona (ostatecznie urodziło się im ośmioro dzieci). Wtedy już było jasne, że młody arcyksiążę, z powodu zawirowań dynastycznych, w przyszłości obejmie tron. Dokonany w Sarajewie na Franciszku Ferdynandzie mord, który rozpoczął I wojnę światową, tylko przyspieszył ten fakt. Wraz ze śmiercią sędziwego cesarza Franciszka Józefa 21 listopada 1916 r. Karol stanął na czele państwa.

Chrześcijański władca

Był to dla Austrii czas najgorszy z możliwych. Umęczona zmaganiami wojennymi popadała w coraz większą zależność od niemieckiego sojusznika. Młody władca, nie zrażając się tym, energicznie podjął swoje obowiązki.

W tym okresie jego życia bliskość Boga stała się szczególnie ważna. Codziennie modlił się na różańcu, uczestniczył we Mszy świętej i przyjmował Komunię świętą. Znany był ze swego szczególnego nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny oraz Najświętszego Serca Jezusowego, o czym świadczy chociażby przyjęcie przez niego szkaplerza.

Przed podjęciem ważnej decyzji zwracał się o pomoc do Boga.[...]

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 6(68)2018 - Lux in tenebris lucet, s. 8