Pomiń ten link jeśli nie chcesz trafić na czarną listę!
  • Slider 6
  • Slider 9
  • Slider 10
  • Slider 11
Dwumiesięcznik dla młodych ciałem i duchem

Duszę swoją dasz?

Ilona Kwaśny   

rm-089-21.jpg
rm-089-21.jpg

Wielki talent, szczyt kariery, wielcy ludzie i salony, uroczyste zgromadzenia i liczne pochwały. Nieprzeciętne wyczucie estetyczne, dusza delikatna i nader wrażliwa, wzniosła i trochę melancholiczna. A gdzieś w jej głębi naglące pytanie: Duszę swoją dasz? Dam - odpowiedział Adam Chmielowski.

Oddać duszę, to nie tyle co oddać majątek, narząd, ciało czy nawet życie, to coś znacznie więcej, gdyż dusza ludzka jest nieśmiertelna, więc i oddanie jest wieczne.

Tak samo, jak radykalne jest pytanie, równie radykalna i jednoznaczna jest odpowiedź: dam.

Postać św. Brata Alberta jawi się jako jedna z możliwości realizacji Bożego Miłosierdzia. Możemy zgłębić jego duchowość, nie skupiając się jednak dokładnie na faktach z jego życia, ale wczuwając się w jego wewnętrzny świat, w jego przeżywanie, próbując ją dostrzec w drobnych gestach, słowach i postawach.

Niech ten tekst będzie jedynie zachętą do zgłębienia duchowości tego Świętego.

To nie przypadek, że w czasach, gdy człowiek coraz częściej uchyla się od odpowiedzialności, ucieka od podejmowania życiowych decyzji, Kościół podaje za wzór św. Brata Alberta.

Adam i Albert

Dwa okresy wyodrębniają się w życiu tego niezwykłego człowieka, a między nimi tajemnica przemiany. Adam Chmielowski, artysta-malarz - i Brat Albert, z gromadą polskiej biedy koło siebie.

Adam ciągle szuka, jeździ, podróżuje, Brat Albert znalazł to, czego Adam szukał, przestał podróżować i osiadł przy krakowskiej ogrzewalni dla bezdomnych.

Adam Chmielowski - artysta. Piękno jego obrazów to ekspresja duszy, wypływająca z wewnętrznego życia z Bogiem. Nie styl, nie technika, lecz niejako dusza artysty przelana na płótno. Tak, to jest naprawdę piękne i dobre, jednak w duszy Adama coś się dzieje, rodzi się jakieś przekonanie o większym pięknie, rodzi się pragnienie, aby poszukać tego piękna gdzie indziej - tam, gdzie ludzie nie szukają. Powoli zaczyna dostrzegać piękno w ubogich, w ludziach z marginesu społecznego. Zaczyna je dostrzegać oczami duszy w tym wszystkim, w czym oczy ciała nie znajdują upodobania. Nowa miłość przynagla Chmielowskiego do porzucenia piękna świata materialnego, aby tworzyć dzieła miłości na dnie nędznych ludzkich dusz, by wymalować obraz Boży na ich obliczach. Brat Albert ukochał to, czego świat ukochać już nie chciał, nie rozumiał. Trzeba było heroicznej odwagi na to, by z subtelną duszą artysty zejść aż na dno nędzy świata.

Sztuka czy Bóg?

Jednak zmagania Adama Chmielowskiego z dylematem "sztuka czy Bóg?" wcale nie należały do najprostszych. Najpierw myślał, że dzięki sztuce można wyrazić Boga, potem sztuka stała się dla niego drogą do Boga, aby pod koniec procesu przemiany został już tylko sam Bóg. Żeby otworzyć się na nowe, trzeba zostawić stare. Zamknąć oczy przed pięknym widokiem, zamknąć uszy przed pociągającym akordem, przed słowem pochwały, pozbawić się woni kwiatów i wszystkich zachwycających przeżyć po to, by dojść do Boga i dać Mu swoją duszę. W rezultacie, to wszystko, co dla innych było chlubą, dla niego stało się śmieciem i męczarnią.

Brat ubogich

Adam już jako Brat Albert twardo stąpał po ziemi. Nie tylko był ubogim w duchu, ale był radykalnie ubogim. Aby pójść do nędzy, sam ubrał się w nędzę, on się z nią utożsamił, upokorzył się, z własnej woli poniżył. [...]

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 3(89)2022 | Duszę swoją dasz?, s. 21