W Jerozolimie w wieczerniku zgromadzili się około Zbawiciela Apostołowie, by pożywać baranka wielkanocnego. Była to ostatnia wieczerza, chwila rozłąki, w której Zbawiciel postanowił obietnicę daną przed pół rokiem wykonać. "A podczas wieczerzy - opowiada obecny tam św. Mateusz - wziął Jezus chleb i pobłogosławiwszy połamał, i podając uczniom swoim rzekł: Bierzcie i jedzcie - to jest Ciało moje. A wziąwszy kielich i dzięki czyniąc, podał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem Krew moja Nowego Przymierza, która się za wielu przelewa, na odpuszczenie grzechów" (Mt 26,26-28). I dodał: "to czyńcie na moją pamiątkę". Od tej chwili Ofiara Mszy świętej zagościła na ziemi. Coraz to częściej, coraz to dalej.
Naprzód w podziemiach katakumb, a potem w coraz liczniejszych świątyniach. I w dzień 19 czerwca kapłan, następca Apostołów, posłuszny nakazowi Boga-Człowieka, na Jego pamiątkę powtórzy rzewną scenę z ostatniej wieczerzy. Chleb stanie się Ciałem Chrystusa żywym, a wino - Jego Przenajświętszą Krwią. I wyjdzie On, Stwórca nieba i ziemi i Odkupiciel dusz, niesiony rękami kapłana, na ulice i drogi swych dzieci... Starzec Symeon, piastując na rękach oczekiwanego Mesjasza, prorokował: "Oto ten położon jest na upadek... wielu w Izraelu: i na znak, któremu sprzeciwiać się będą" (Łk 2,34) - i ci bluźnią... biedni... zaślepieni... Polecajmy ich gorąco Niepokalanej.
Artykuł "Boże Ciało" napisany w Grodnie przed czerwcem 1924 r.