Intencja MI na maj i czerwiec 2025 r.
Maj: Aby bezrobotni znaleźli zatrudnienie, a pracujący mogli radować się z odkrywania, że ich codzienny trud jest drogą do świętości.
Czerwiec: Abyśmy byli coraz bardziej zachwyceni Sakramentem Eucharystii i potrafili coraz lepiej świadczyć o Jego przemieniającej mocy.
Najpiękniejsze miesiące roku - maj, czerwiec - sprawiają, że chce się żyć, pracować, zrobić coś dobrego. Wszystko kwitnie, zaprasza do współpracy. A jednak, są ludzie, którzy nie mają pracy.
Jestem z pokolenia, z którego miliony ludzi dotknęło bezrobocie. Teraz mówi się: Jak nie tę, to znajdę inną [pracę].
Było też pokolenie "transformacji ustrojowej" - któremu na dzień dobry dawano "kuroniówkę" lub udzielano pomocy socjalnej - wystarczyło się zapisać jako bezrobotny i można było pobierać pieniądze i mieć ubezpieczenie lekarskie, przynajmniej przez rok. W tym czasie "opłacało się" być bezrobotnym...
Jednak bezrobocie sprawia, że człowiek szybko przyzwyczaja się do bezradności, ogarnia go poczucie braku wartości, popada w apatię i traci nadzieję na przyszłość, na to, że coś się może zmienić, że można wyjść z tego dołu.
Dlatego ważne jest otoczenie bezrobotnych opieką, także tą duchową, by ich wydobyć z marazmu i rzucić światło nadziei, że Bóg jest i może obdarzyć obfitością łaski, a nawet pracą, której potrzebują. Bezrobotny potrzebuje poczucia, że Bóg się troszczy.
Praca - zawodowa i każda inna - nie jest tylko zdobywaniem pożywienia "w pocie czoła", ale również naszym uświęceniem. Gdy robimy wszystko jako chrześcijanie, to pamiętajmy, że to ma być w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Dla nas, rycerzy Niepokalanej, jest jeszcze ten charakterystyczny rys - "przez Niepokalaną, dla Niepokalanej i jak Niepokalana". Więc nasza praca powinna być taka, by Niepokalana się nie wstydziła tego, co robimy. Pewnie nigdy nie będziemy jak Ona, ale zawsze możemy eliminować z naszej pracy oszustwo, bylejakość, lawirowanie, i odrzucać "mit o pracy" lub wmawianie sobie i innym: "jaki jestem zarobiony".
Jakże cenna jest praca rolników, której owoce się widzi; którzy poprzez uprawę ziemi i winnic dają nam chleb i wino - materię sakramentu Eucharystii, podczas której ofiarujemy je jako "owoc ziemi i pracy rąk ludzkich", a następnie błogosławimy i wielbimy Boga w Jego stworzeniu.
Jak bardzo powinniśmy być wdzięczni tym ludziom, przez których "owoc pracy" Jezus raczy przychodzić, On - Chleb życia, który daje nam moc, by żyć prawdziwie.
Pięknie jest zachwycić się Jego obecnością w tym Chlebie życia - Eucharystii - w Hostii podczas adoracji. Wielu zostaje uzdrowionych, podniesionych i umocnionych na duchu, a nawet fizycznie, by móc służyć innym.
Dobrze jest pamiętać, że to On daje wytchnienie, pokazuje nam granice, by człowiek się nie zarobił, by miał czas dla Boga, dla drugiego człowieka i siebie samego. Nie jesteśmy tylko "zasobami ludzkimi", pracownikami, kapitałem, zyskiem, materiałem genetycznym... - Jesteśmy dziećmi Bożymi, jesteśmy rycerzami Niepokalanej, których Ona kocha. Mamy wielką godność i moc, bo przez Eucharystię płynie w nas królewska krew.
"Serce Twoje nie godziło się z tym, bym miał karmić się jedynie wspomnieniami Twej ogromnej miłości. Pozostałeś na tej niskiej ziemi w Najświętszym Przedziwnym Sakramencie Ołtarza i przychodzisz do mnie i jednoczysz się ze mną - ściśle, bo pod postacią pokarmu... Już teraz Krew Twoja płynie we krwi mojej, dusza Twoja, o Boże Wcielony, przenika duszę moją, umacnia ją i karmi... O cuda! Któż by śmiał przypuścić?..." (Św. Maksymilian Kolbe, Pisma, 1062).