Leszek Jaworski przez 33 lata był animatorem Rycerstwa Niepokalanej (MI), a także Bratem Maksymilianem we franciszkańskim zakonie świeckich. Osobiście przyjął do MI ponad 300 tys. wiernych, w większości na terenie diecezji tarnowskiej.
Dla Niepokalanej, by jak najwięcej dusz Ją pokochało i Jej się oddało, przejechał ponad milion kilometrów.
Droga do MI
Leszek był niestrudzonym apostołem Niepokalanej, a swoją "przygodę" z Rycerstwem Niepokalanej rozpoczął w Stanach Zjednoczonych, w Chicago. Mawiał, że Matka Boża musiała go aż tak daleko poprowadzić, by mógł się dowiedzieć o Niepokalanowie i Cudownym Medaliku. Mimo że miał 40 lat i chodził co niedzielę do kościoła, to nigdy w Polsce nie słyszał ani o Niepokalanowie, ani o Rycerstwie Niepokalanej.
Do Stanów trafił z konieczności. Gdy tam tragicznie zginął mąż jego siostry, ktoś z rodziny musiał pojechać, by zorganizować pogrzeb. Ponieważ tylko on otrzymał szybko i bez problemów wizę, wsiadł w samolot i wylądował w Chicago, gdzie zamieszkał na terenie parafii św. Heleny u dalekiej znajomej. Pierwsze kroki skierował do kościoła, gdyż nie wiedział, co robić. Nie stać go było ani na pochówek, ani na sprowadzenie ciała do Polski.
Codziennie chodził do kościoła i modlił się, by Matka Boża jakoś mu pomogła. W kościele zwróciła na niego uwagę inna gorliwa rycerka Niepokalanej, Maria Kubel. 13 maja podeszła do niego po Mszy świętej i wręczyła mu Cudowny Medalik. Przy okazji powiedziała mu też o Rycerstwie Niepokalanej i zachęciła do oddania się Matce Bożej. Leszek opowiedział jej o swoich zmartwieniach. Postanowiła mu pomóc. Wzięła od niego adres.
Już następnego dnia podjechał pod wskazany adres samochód TV Chicago. W telewizyjnym studiu Leszek opowiedział o swoim zmartwieniu.
Po wywiadzie sporo osób z Amerykańskiej Polonii zgłosiło się, by mu pomóc i wesprzeć rodzinę zmarłego w Polsce. Kilka dni później, dzięki pomocy Marii Kubel, udało się pochować szwagra, i to za darmo.
Leszek powrócił do kraju, ale już odmieniony, oddany Niepokalanej. A jego pierwszym terenem apostolstwa była najbliższa rodzina.
W Polsce, na Jasnej Górze, podczas rodzinnej pielgrzymki dziękczynnej Leszek ponowił swoje oddanie się Niepokalanej. W tym dniu zdobył pierwszą duszę dla Niepokalanej, a była to jego żona.
Opowiadając rodzinie o tym, co go spotkało w Stanach, zachęcał najbliższych do oddania się Maryi - i tak zdobywał kolejne dusze dla Chrystusa przez Maryję. W ten sposób udało mu się pozyskać dla Niepokalanej pierwsze 32 osoby i wpisać je do Rycerstwa Niepokalanej.
Od czegoś trzeba zacząć
Po kilku miesiącach Maria Kubel napisała do niego list, w którym zaprosiła go do Niepokalanowa na Ogólnopolski Dzień Modlitwy MI. Chciała, by Leszek poznał innych rycerzy, zobaczył jak działa Rycerstwo. Był to rok 1991.
W ośrodku narodowym MI w Niepokalanowie - oprócz pani Kubel - Leszek spotkał br. Innocentego Marię Wójcika. Ten skromy braciszek jeszcze bardziej rozpalił w "świeżym rycerzu" apostolskiego ducha.
Po powrocie z Niepokalanowa, chociaż jeszcze nie do końca wiedział, jak to ma zrobić, całym sercem pragnął wszystkim opowiadać o Rycerstwie i Niepokalanej, ponieważ był głęboko przekonany, że MI jest wielkim darem dla każdego człowieka. Myślał o założeniu grupy MI w rodzinnej parafii. O swoim pragnieniu opowiedział księdzu proboszczowi, który pozwolił mu na zorganizowanie MI przy parafii.
Leszek rozpoczął swoją misję, zapraszając na pierwsze spotkanie informacyjne. Na 15-tysięczną parafię na to spotkanie zjawiło się tylko 16 osób. Pomimo ogłoszeń i zachęt ze strony kapłana, na spotkania grupy mało kto przychodził, więc spotkania zawieszono. Jednak gorliwy rycerz nie załamał się. Poprosił proboszcza, by mógł spróbować założyć grupę MI w innej parafii, "bo przecież Tarnów jest dużym miastem". Tak swoje kroki skierował do kościoła katedralnego.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy okazało się, że proboszcz katedralnej parafii jest również rycerzem Niepokalanej. Co więcej, też miał pragnienie, by przy jego parafii powstała grupa MI. Wspólnymi siłami, 8 grudnia, zachęcali na wszystkich Mszach do wstąpienia do MI.
Na pierwsze spotkanie przyszło 10 osób [...].
Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 1(105)2025 | Dla Maryi, s. 29