Pomiń ten link jeśli nie chcesz trafić na czarną listę!
  • Slider 6
  • Slider 9
  • Slider 10
  • Slider 11
Dwumiesięcznik dla młodych ciałem i duchem

Kościół i jego rany... (8)

Rycerka Julia   

2(100)2024 | Kościół i jego rany... (8)
2(100)2024 | Kościół i jego rany... (8)
2(100)2024 | Kościół i jego rany... (8)

Odmienił oblicze Łodzi

Na terenie utworzonej w 1920 r. diecezji łódzkiej nad całokształtem działania Kościoła w ubogiej robotniczej Łodzi, w tym na polu oświaty i kultury, czuwał ks. prał. Wincenty Tymieniecki. Będąc jeszcze delegatem metropolity warszawskiego, utworzył w mieście Związek Polek, a także był prezesem Okręgowego Związku Polskiej Macierzy Szkolnej. Jako pierwszy zwrócił uwagę na potrzebę kształcenia dzieci niepełnosprawnych. Dlatego w 1915 r. sprowadził z Warszawy specjalistę ds. osób głuchych ks. Kajetana Nasierowskiego, który założył szkołę chrześcijańską dla dzieci niesłyszących i był jej dyrektorem.

Ks. Wincenty, już jako biskup łódzki, sprowadził do miasta 10 zgromadzeń zakonnych, które ulokowały się w 32 domach na całym obszarze miejskim. To stworzyło możliwość szerokich oddziaływań charytatywnych i kształcących, szczególnie pośród dzieci i młodzieży niezamożnej, kształtując je przy tym w duchu Bożym.

W okresie jego duszpasterzowania powstały ważne szkoły przy dwóch łódzkich zakonach. Wkrótce po zakończeniu I wojny światowej sprowadzeni do Łodzi salezjanie przejęli od Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności podupadającą szkołę rzemiosł i kontynuowali kształcenie zawodowe młodzieży męskiej, przygotowując wysoko wykwalifikowaną kadrę pracowników, głównie w zawodach metalurgicznych, bardzo potrzebnych dla łódzkich fabryk.

Renoma szkoły była tak wysoka, że przez lata określenie: absolwent salezjański, oznaczało: doskonały fachowiec. Dlatego przemysł łódzki wychwytywał ich "na pniu", pomimo że co roku mury szkoły opuszczało ponad 100 młodzieńców. Wielu z nich po II wojnie światowej zrobiło karierę naukową na Politechnice Łódzkiej. Zakonnicy ponadto wychowywali chłopców w duchu religijno-patriotycznym na porządnych ludzi i obywateli, a działające przy szkole oratorium przyciągało młodzież, która w swoich zabawach i uprawianych sportach nasiąkała duchem służby Bogu i Ojczyźnie oraz zasadami moralności katolickiej.

Widząc zastraszająco niski status społeczny miasta, a także miernotę intelektualną i niski poziom kulturalny wśród najuboższych warstw, biskup starał się jak najszybciej podnieść poziom moralno-intelektualny oraz kulturę. [...]

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 2(100)2024 | Kościół i jego rany... (8), s. 23