Nawiedzenie - to symbol maryjności niosącej Słowo, które staje się ciałem w codzienności katolickiego życia.
Chociaż wierzący nie może nieść Jezusa fizycznie, to jednak może Go nieść słowem. Słowem, z którym może iść do drugiego człowieka, a które może mieć trzy wymiary: wiary, nadziei i miłości.
Pierwsze słowo - wiara
"Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy Jedyny, prawdziwy. Wierzę, coś objawił, Boże, Twe słowo mylić nie może".
Aby podążać ze słowem wiary, muszę najpierw sam poznać Słowo, które Bóg mi objawia w Piśmie Świętym lub na modlitwie, podczas adoracji.
Jeśli chcę nieść słowo wiary, to sam muszę się napełnić wiarą, czyli przyjąć zarówno to, co Bóg objawia o Jezusie Chrystusie, jak i Jego naukę. Kiedy przyjmę Jezusa jako Osobę i Jego naukę, akceptując i dostosowując się do niej, wtedy mogę mówić o pełni wiary. Wtedy Jezus będzie "mój". Nie, gdzieś tam daleko, w niebie, ale "mój", który przychodzi do mnie w Komunii świętej. Jego nauka staje się moja, nie tylko zapisana na kartach Ewangelii, w Dekalogu, w katechizmie czy gdziekolwiek indziej, ale to jest nauka, którą przyjmuję i zaczynam nią żyć. Dopiero wtedy, kiedy zaczynam nią żyć, jestem zdolny do tego, aby ją przekazywać innym - i to nie tylko słowem, ale i swoim życiem. Bo skoro ja żyję tą nauką, to po mnie widać, że żyję Jezusem Chrystusem, że Jezus Chrystus jest we mnie.
Drugie słowo - nadzieja
"Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmogący, miłosierny. Dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie".
Jezus Chrystus, objawiony przez Boga Ojca, daje obietnicę: W Domu Ojca mego jest mieszkań wiele... Jeśli będziecie zachowywali moją naukę..., będę z wami... Przyznam się do was przed moim Ojcem.
Jeżeli przyjmuję Jezusa Chrystusa i Jego naukę i zaczynam nią żyć, rozbudza się we mnie nadzieja. Niebo jest "moją" obietnicą, jest "moją" nadzieją. Rodzi się we mnie głębokie przekonanie, że jeżeli w sercu niosę Jezusa, jeśli żyję Jego nauką, to w zasadzie już jedną nogą jestem w niebie.
Z tym przekonaniem mogę iść do innych i mówić im: jeśli uwierzysz w Jezusa, to masz niebo.
Jeden z ojców pustyni zobaczył, że niosą odzianego w bogate szaty zmarłego beduina. Niosą go na wielkich noszach, wraz z całym jego przepychem. Ojciec pustyni, odziany w prosty habit, zapytał:
- Czy ten człowiek w coś wierzył?
- Nie, w nic nie wierzył.
- Szkoda, tak ładnie się ubrać i nie mieć dokąd pójść...
My mamy dokąd pójść, bo Jezus czeka na nas. Przygotował nam pałac.
Trzecie słowo - miłość
"Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty dobro nieskończone". [...]
Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 6(98)2023 | Maryjny znaczy niosący Słowo, s. 30