Pomiń ten link jeśli nie chcesz trafić na czarną listę!
  • Slider 6
  • Slider 9
  • Slider 10
  • Slider 11
Dwumiesięcznik dla młodych ciałem i duchem

Małość, słabość, pokora

Jerzy Szyran   

rm-093-26.jpg
rm-093-26.jpg

Małość, słabość, pokora - trzy aspekty ludzkiego życia, które wydają się być jakby trzema różnymi rzeczywistościami, a faktycznie są czymś jednym. Można je spiąć wspólną klamrą człowieka, który jest nisko, który jest na kolanach względem Jezusa Chrystusa.

Małość, słabość, pokora - trzy rzeczywistości, które człowiekowi bardzo ciężko wypracować w sobie. Chcemy zawsze mieć rację, chcemy dominować nad drugim człowiekiem, przekonywać go, że jestem lepszy, mądrzejszy, prawie że nieomylny, że ja wiem lepiej...

Wycofanie

Nasze dyskusje, szczególnie dotyczące polityki - ale także Pana Boga czy moralności - często przeradzają się w gwałtowne kłótnie. Nieraz spotykam kogoś, kto, podejmując ze mną rozmowę - także w konfesjonale - usiłuje mnie przekonywać, że nie mam racji w odniesieniu do jakichś spraw moralnych. Wtedy przypominam sobie św. Teresę od Dzieciątka Jezus, która wzbogaciła chrześcijańską duchowość zupełnie nowym podejściem do małości, tzw. małą drogą. Idąc tą drogą, ona nigdy nie obstawała przy swoim zdaniu, nawet jeśli uważała, że druga strona się myli. Przedstawiała swoje zdanie, swoje racje, ale kiedy widziała, że druga strona tego nie przyjmuje, wycofywała się.

Dlatego, kiedy ktoś zaczyna kwestionować mój punkt widzenia, moje zdanie, kończę dyskusję bardzo prosto: Dobrze, ty uważasz tak, ja mówię, jakie jest w tej sprawie nauczanie Kościoła. Co ty z tym zrobisz, to twoja sprawa. Ty będziesz z tego sądzony, nie ja. Czasem mam ochotę powiedzieć za św. Pawłem, który mówił do Żydów: "Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan" (Dz 13,46). Oni byli bardziej otwarci na przyjęcie apostolskiego nauczania, podczas gdy większość Żydów zamykała się, najpierw na Chrystusa, a potem i na św. Pawła, zamykała się na prawdę.

Tym, co przeszkadzało czy wręcz uniemożliwiało otwarcie się na prawdę, na Chrystusa, były pycha i zarozumiałość.

Pokora pozwala nam wyznaczać granice w dyskusji. Z jednej strony uczy wycofywania się, nieprzekonywania na siłę, za wszelką cenę. A z drugiej uzdalnia człowieka do przyjmowania także trudnej prawdy o sobie.

W filmie Pieśń o Bernadetcie, w jednej ze scen zakonnica, przygotowująca uczennice do Pierwszej Komunii Świętej egzaminuje je z wiedzy katechizmowej. W pewnym momencie zapytała Bernadetę Soubirous: "Co to jest Trójca Święta?". Bernadeta odpowiedziała: "Nie wiem". Zakonnica, zdziwiona, osądza biedną dziewczynę, że skoro tego nie wie, to jest albo bezczelna, niedbała, albo głupia. W tym momencie Bernadeta mogłaby się zbuntować, bronić, tłumaczyć (co w filmie spróbuje później zrobić siostra Bernadety) i wywołać awanturę, a Święta spuszcza oczy i mówi: "Jestem głupia, siostro, ale także bezczelna". Tego samego dnia Bernadeta poszła zbierać drewno w pobliżu groty massabielskiej i jakby w odpowiedzi na tę jej pokorę, uniżenie, uznanie się za małą, w grocie ujrzała Najświętszą Maryję Pannę. Tak, jakby Bóg chciał ją pocieszyć, że chociaż w oczach ludzkich jest beznadziejna, głupia i bezczelna, to w oczach Bożych jest godna zobaczyć Najświętszą Maryję Pannę. Bóg kieruje się zupełnie inną logiką niż człowiek.

Stworzenie Boże

Druga zasada terezjańskiej "małej drogi" wynika także z pokory. Kiedy ktoś św. Teresie przerwał jej opowiadanie, ona nie podejmowała na nowo tego tematu, uznając w pokorze, że ten ktoś ma coś ważniejszego do powiedzenia. Natomiast ten, kto w swej pysze uważa, że ma coś ważniejszego do powiedzenia, nie liczy się z tym, że właśnie przerwał komuś opowiadanie.

Dlaczego św. Teresa uznała się za "małą"? Przede wszystkim wynikało to ze świadomości, że jest stworzeniem Bożym, a zatem kimś, kto jest tylko dlatego, że Bóg tak chciał.

My także musimy sobie głęboko uświadomić tę prawdę, ponieważ nasze doczesne życie przebiega w różnej kondycji. Nie wszyscy są sportowcami, nie wszyscy biją rekordy świata. Są osoby przykute do wózka inwalidzkiego, do kul, dotknięte różnego rodzaju niepełnosprawnością. Mamy ograniczone możliwości poruszania się i działania. Jednocześnie musimy mieć tę głęboką świadomość, że jesteśmy stworzeniami, których Bóg chciał. Mało tego, chciał nas nie dlatego, żebyśmy tylko żyli i umarli. Bóg powołuje człowieka do życia po to, by do Niego powrócił. Nasza kondycja fizyczna nie ma znaczenia, gdyż powrócimy do Niego w pełni sił, w pełnej sprawności.

W człowieku istotna jest jego nieśmiertelna dusza i wynikające stąd życie duchowe. Ciało, jak mówi Ewangelia, na nic się nie przyda. Trzeba nam przede wszystkim zwrócić uwagę na nasze wnętrze.

Nagroda w niebie

Trzecia zasada "małej drogi" św. Teresy: niezwracanie uwagi na siebie - jest także szkołą pokory. To, co robiła dobrego, starała się zachować w tajemnicy. Robiła to ze względu na Chrystusa i dla Chrystusa. Dbała o to, by to właśnie On widział. Od Niego spodziewała się nagrody, a nie od ludzi. Jej powiedzenie: "Od Boga otrzymujemy tyle, ile się spodziewamy otrzymać" - było trwaniem w pokorze.

Jest to pokora "inwestycyjna", która nie chce odbierać nagrody za wyświadczone dobro już tu, na ziemi ("ci otrzymali już swoją nagrodę" - Mt 6,2.5), ale w niebie, od Boga Ojca, który "widzi w ukryciu, odda tobie" (Mt 6,4.6). Kierując się tą zasadą, nie oczekuję żadnego "dziękuję" od kogokolwiek, ale spodziewam się od Boga tej nagrody największej, ostatecznej, jedynej.

Ale czy naprawdę warto być człowiekiem małym i pokornym? Wędrówka do nieba może przebiegać dwiema drogami. Jedną z nich jest droga tytanów wiary, mocarzy. To jak wspinaczka pod górę, wciąganie się po linie po stromej ścianie tej góry, na której wierzchołku jest niebo. Są tacy, którzy tego dokonują: drogą umartwień, ascezy, niesienia krzyża, drogą męczeństwa. Męczeństwo należy do tej drogi mocarzy wiary. Ale są tacy, którzy zdobywają niebo łagodniejszą drogą, albo w ogóle na górę nie wchodzą. Są to właśnie ci mali i pokorni, do których to Chrystus schodzi "z góry".

To jest filozofia św. Teresy. W XIX w. pojawiały się takie urządzenia, dziś powszechnie używane, jak winda. W tamtych czasach tylko bogacze mieli windy w swoich domach. Tereska marzyła o takiej windzie, która by ją "uniosła aż do Jezusa". Uważała się za zbyt małą, by wspinać się drogą duchowości karmelitańskiej, drogą św. Teresy z Avili czy św. Jana od Krzyża - czyli drogą po stromej ścianie. Ona chciała znaleźć inny sposób "dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową". Odkryła, że: "windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są Twoje ramiona, o Jezu, a do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą". Taką małość praktykowała św. Teresa poprzez uznanie siebie za nic, za kogoś bardzo słabego, wątłego, za takie dziecko, które wciąż wyciąga ręce do ojca, żeby je wziął na ramiona, bo samo nie potrafi iść.

Szansa na sukces

Ta mała i pokorna karmelitanka pokazała drogę, która jest szansą dla każdego chrześcijanina, aby uznał się za kogoś małego i powiedział: Tato (Boże Ojcze), weź mnie na ręce. Mamo (Maryjo), weź mnie na ręce. Innymi słowy, poznaj samego siebie, kim jesteś. Jesteś stworzeniem, ale stworzeniem tak grzesznym, że potrzebujesz Jezusa Chrystusa, żeby cię wyciągnął z tego bagna, cuchnącego bagna grzechów, i zaprowadził cię do Domu Ojca, do chwały niebios.

Człowiek już nie ma nic tutaj do powiedzenia [...].

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 1(93)2023 | Małość, słabość, pokora, s. 26