Eutanazja jest zjawiskiem, które już w swojej nazwie jest zafałszowane. Słowo to pochodzi z j. greckiego i oznacza dobrą śmierć. Taka nazwa wynika z pobudek, dla których eutanazję się stosuje: współczucie wobec cierpienia i rzekoma pomoc w godnym zakończeniu życia przez osobę, której dalsza egzystencja jest pozbawiona wartości i sensu.
Czy z chrześcijańskiego punktu widzenia możemy powiedzieć, że jakiekolwiek życie jest pozbawione sensu i wartości? Czy wyznacznikiem naszego życia jest jedynie doznawana przyjemność?
Kultura przyjemności
Eutanazja niewątpliwie obnaża hedonistyczny światopogląd tych, którzy są jej zwolennikami. Hedonizm ten z kolei jest skutkiem tak naprawdę pustki życiowej i zagubienia sensu życia. Jeśli bowiem nie wiemy jaki jest cel i wartość naszego życia, to cóż nam pozostało? Tylko używanie życia, dążenie do jak największej przyjemności. Kiedy jednak przyjemność już nie jest możliwa ze względu na cierpienie, to życie traci swój cel i sens. Propagowanie i akceptacja eutanazji nierozerwalnie wiąże się z niewiarą w Boga, albo, mówiąc precyzyjniej, z przeświadczeniem, że człowiek jest jedynie istotą biologiczną, której sensem życia jest doświadczenie jak największej przyjemności.
Kultura śmierci
W kulturze zgadzającej się na śmierć na życzenie dostrzegamy pewnego rodzaju zawężenie myślenia o człowieku. Kiedy jesteśmy w stanie dostrzec sam rdzeń i istotę człowieczeństwa, kiedy widzimy, że każdy człowiek sam w sobie stanowi nieskończoną wartość już przez sam fakt, że jest obrazem Boga, to nie istnieją żadne okoliczności, które mogłyby doprowadzić do zdewaluowania wartości życia ludzkiego. Jeśli zaś uznajemy, że w obliczu cierpienia czy choroby życie ludzkie traci na wartości, oznacza to, że człowieka ograniczamy jedynie do jego predykatów. Człowiek może i powinien cieszyć się zdrowiem, ale istota człowieczeństwa nie sprowadza się do zdrowia. Może i powinien cieszyć się szczęściem, ale istota człowieczeństwa nie jest samym szczęściem czy doznaniem. W "świadomości eutanazyjnej" patrzymy zatem na człowieka przedmiotowo i utylitarnie. A nie da się ukryć, że tak patrzeć może tylko ten, kto nie kocha. Jeśli kochamy drugą osobę, to żadne cierpienie nie powoduje pomniejszenia jej wartości w naszych oczach - wręcz przeciwnie, naturalnym odruchem człowieka jest jeszcze większe dostrzeganie wartości w obliczu doznawanej przez kogoś krzywdy.
Kultura bezsensu
Ktoś jednak może powiedzieć, że przecież w eutanazji nie chodzi o kategoryzowanie ludzi na użytecznych i wartościowych oraz nieużytecznych i niewartościowych, ale o pozwolenie na zakończenie życia przez kogoś, kto już sam chce je zakończyć, gdyż nie widzi dalszego sensu.
Problem jednak w tym, że jeśli ktoś jest w stanie tak myśleć, to znaczy, że żyjemy w świecie, który takie myślenie w ludziach zaszczepia. Jeśli ktoś myśli, że jego życie jest niepotrzebne, a my dodatkowo to [...].
Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 3(77)2020| Dobra śmierć?, s. 26