Przeglądając nowy program duszpasterski Kościoła w Polsce na najbliższe trzy lata, dzielę się swoim doświadczeniem związanym z Eucharystią.
Kiedy byłam jeszcze w liceum, miałam taki moment, w którym przeżywałam wiele trudności związanych z wiarą, szczególnie dotyczących realnej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Ciężko mi było uwierzyć w to, że On tam jest żywy i prawdziwy, dlatego długo prosiłam na modlitwie, aby Pan dał mi jakiś znak, który rozjaśni te wszystkie moje ciemności i da mi pewność Jego obecności w Najświętszym Sakramencie. W końcu Jezus rozwiał wszystkie moje wątpliwości.
Co prawda, nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, lecz wiadomość, którą usłyszałam na lekcji religii, odmieniła całe moje życie. Nasz ksiądz katecheta przyniósł na lekcję artykuł dotyczący cudu eucharystycznego, który wydarzył się kilka miesięcy wcześniej w Sokółce. Niewiele zapamiętałam z otrzymanych wtedy treści, jednak jedno zdanie mocno poruszyło moje serce: "Według specjalistycznych badań plamka na Hostii pochodzi od człowieka będącego w stanie agonalnym i jest to tkanka mięśnia sercowego". Zrozumiałam, że to sam Jezus przyszedł do mojego serca, pełnego niewiary i wątpliwości, aby powiedzieć: "Ja Jestem".
Pamiętam, że jako dziecko chciałam być blisko Serca Jezusa. Tamtego dnia uwierzyłam, że On nie tylko jest w Eucharystii realnie obecny, żywy i prawdziwy, lecz zawsze daje nam tam swoje kochające Serce. Pomyślałam też, że Jego Serce jest zawsze obecne w Eucharystii, ponieważ ona w pełni wyraża miłość Bożego Serca.
Kiedy rozpoczęłam życie zakonne w Zgromadzeniu Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego - ta prawda z dnia na dzień stawała się dla mnie jeszcze bardziej bliska. [...]
Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 6(74)2019 | Eucharystia darem Jezusowego Serca, s. 14