Ci, którzy bezmyślnie powtarzają ten stereotyp dotyczący starości, zuchwale osądzają samego Pana Boga. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mają odrobinę racji. Jednak zapewne sam Pan Bóg, jak pod dyktando, podsuwał mi argumenty, które miały obalić ten niedorzeczny sąd.
Kiedy Pan Bóg-Stwórca powoływał kolejne byty do istnienia, zaraz też dokonywał samooceny dzieł, twierdząc, że wszystko, co zaistniało, było po prostu: "dobre". Ale kiedy powołał człowieka, stawiając go na szczycie stworzeń, był tak zadowolony, że z przekonaniem podsumował, iż dzieło to jest: "bardzo dobre". Zatem człowiek już od poczęcia, przez dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały, starość, aż do śmierci został tak pomyślany, że wszystko w nim – zarówno w ciele, jak i w umyśle, w inteligencji, wrażliwości, w uczuciach i emocjach – jest doskonałe!
Czas rodzenia
"Jest czas rodzenia...", który wraz z wiekiem kończy się. Wtedy człowiek zaczyna częściej chorować, nie ma już odpowiednich sił do pracy i do podołania codziennym obowiązkom. A takie obowiązki wynikałyby z faktu rodzenia w starszym wieku, a potem z konieczności opieki i wy-
chowania dzieci... Nie ma w człowieku tej beztroski, nie ma tyle radości, emocji i nadziei w podejściu do tego wszystkiego, co jest właściwe ludziom młodym. Nie ma już tyle cierpliwości i wyrozumiałości, aby sprostać potrzebom, zainteresowaniom i oczekiwaniom dzieci, więc bardzo dobrze, że z wiekiem przemija czas rodzenia.
Czas odpoczynku
Z wiekiem człowiek jest coraz słabszy, mniej sprawny – i bardzo dobrze, bo wreszcie będzie miał możliwość odpoczynku po pracowitym życiu i zajęcia się sobą. Będzie miał szansę na pogłębianie swych zainteresowań, na zbliżenie się do Boga. Będzie mógł mądrością życiową obdarzać swoje wnuki. Będzie mógł im przybliżyć Boga, nauczyć modlić się.
Czas wspomnień
A jeśli pamięć coraz bardziej zacznie go zawodzić, to niechaj pocieszy się tym, że coraz doskonalej będzie mógł wspominać najmilsze chwile ze swego życia – dzieciństwo, młodość – oraz tych, których kochał.
Będzie miał także czas na to, aby w różnych aspektach przemyśleć swoje życie, aby wyciągnąć wnioski z tego, co mu się w nim udało, a co go pogrążyło w kłopotach i niepowodzeniach, zwłaszcza jeżeli je sam na siebie sprowadził.
Nawet to, że wszystkie te starcze przypadłości trwają dosyć długo i rozłożone są na lata – też jest bardzo dobre, gdyż to jest czas, który jest podarunkiem Boga. W tym czasie będzie mógł chociażby częściowo naprawić to, co w życiu zrobił nie tak, jak należało, co może odcisnęło piętno na życiu innych ludzi.
Będzie miał szansę szczerze porozmawiać z bliskimi, przyznając się do własnych błędów i ostrzegając ich przed powtórzeniem niewłaściwych decyzji. Będzie mógł służyć im swą radą i rozsądkiem. Będzie mógł ich przekonać, że trzeba korzystać z przetartych dróg, by nie nabijać sobie guzów przy uderzaniu głową w drzwi, które są już otwarte. A przede wszystkim będzie mógł okazać im swą miłość.
Czas pojednania
Będzie mógł się pojednać z tymi, z którymi był skłócony i choćby symbolicznie zadośćuczynić im, jeśli wyrządził jakąś krzywdę. Będzie mógł okazać życzliwość tym wszystkim, którymi pogardzał, których poniżał, wobec których był złośliwy.
Będzie mógł występować jako mediator wobec zwaśnionych, pocieszyć nieszczęśliwych, podnosić ich na duchu, wprowadzać pokój, stać się symbolem dobra.
Będzie miał możność wsparcia jakichś szlachetnych dzieł i osób, które znajdą się w wielkiej potrzebie.
Będzie mógł nadzwyczaj starannie rozważyć, jak ma rozdysponować posiadane dobra, jak sprawiedliwie obdarować swoich najbliższych, nie narażając ich na walkę o schedę po jego śmierci.
Czas przejścia
Będzie miał możność, by wreszcie dopuścić do świadomości, że jego życie gaśnie, że zbliża się do końca... Do końca, który nie jest niebytem, ale przejściem na drugą stronę, gdzie trzeba będzie stanąć przed Bogiem sprawiedliwym. To powinno go skłonić do refleksji, że "samo już istnienie Boga stanowi nakaz nawiązania z Nim kontaktu. My istniejemy tylko dlatego, że On istnieje i Jemu zawdzięczamy życie, a także wszystko to, co jest związane z naszym życiem. Bez Niego wszyscy jesteśmy niczym, w ogóle by nas nie było" (ks. Franciszek Grudniok). To mu powinno podsunąć myśl, że trzeba zbliżyć się do Boga, zaprzyjaźnić się z Nim, oczyścić ze swych grzechów, by móc dopuścić taką myśl i takie przekonanie, jakie miała św. Teresa z Avila: "Nie boję się sądu, gdyż Sędzia jest moim przyjacielem". Sędzia łaskawy i miłosierny, lecz nade wszystko sprawiedliwy, który to wszystko, co stanowiło o całym życiu człowieka, ukaże i osądzi we właściwym świetle.
Czas dziadkowania i babczenia
Często zdarza się, że na starość człowiek pozostaje samotny w swoim domu, lecz wtedy, jeśli zechce, może nieść pomoc swym sąsiadom, choćby poprzez dopilnowanie dziecka przy odrabianiu lekcji, poprzez zabawę czy opowiadanie bajek, albo poczytanie książeczki. A jeśli z różnych przyczyn nie będzie takiej możliwości, to niech pomyśli o tym, że tak naprawdę człowiek nigdy nie jest samotny. Zawsze jest z nim dobry Bóg, Matka Najświętsza, aniołowie i dusze bliskich zmarłych, których może wspominać i liczyć na ich wstawiennictwo w każdej ważnej potrzebie...
A jeśli mimo wszystko będzie czuł się samotny, albo znudzony monotonią kolejnych pustych dni, niech weźmie różaniec do ręki i zacznie go odmawiać, rozważając kolejne tajemnice, a jest ich aż dwadzieścia.
Z tego może wypłynąć wieloraka korzyść, bo nie tylko "poćwiczy" umysł i pamięć, nie tylko będzie "rozmawiał" z Bogiem, zbliży się do życia Jezusa i Maryi, wzbogaci swoją własną duchowość, ale odsunie wszelkie ataki szatańskie.
"Demony bowiem bezgranicznie boją się Różańca. Św. Bernard powiedział, że Pozdrowienie Anielskie każe im uciekać i przyprawia całe piekło o drżenie. Bł. Alan zapewniał, że widział wielu ludzi, którzy ciałem i duszą zaprzedali się diabłu, wyrzekając się chrztu i Jezusa Chrystusa, po czym, gdy przyjęli nabożeństwo świętego Różańca, zostali uwolnieni od tyranii szatana" (ks. Franciszek Grudniok). [...]
Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu RYCERZ MŁODYCH - 5(91)2022 | Starość Panu Bogu się nie udała, s. 16